International

sobota, 4 kwietnia 2015

Węgry ­ Dzień II ­- ZOO w Nyíregyháza

Dzień zapowiadał się dość aktywnie.

Plan: wyjazd ok. g 8:30 do Nyíregyházy do ZOO (karmienie rekinów o 9:30) i na Termy.
Powrót i zwiedzanie uliczek Tokaju.

ZOO w Nyíregyházi 

Adres zoo:
Nyíregyházi Állatpark Nonprofit Kft.
4431 Sóstófürdő, Sóstói út
Strona ZOO w Nyiferhazie w języku polskim



Do Nyíregyházy dojechaliśmy w ok. 30 min. Niestety okazało się, że w soboty nie ma karmienia rekinów :( ale i tak czekało na nas dużo atrakcji.
ZOO zaskoczyło nas już od pierwszych kroków ­ 30 hektarów zwiedzania (!), 500 gatunków, 5000 osobników, ciekawy podział umożliwił poznanie zwierząt charakterystycznych dla każdego kontynentu.
Tuż przy wejściu Antarktyda z basenem z pingwinami, obok drugi zbiornik z wielkimi lwami morskimi, które można było oglądać przez szybę lub z widowni znajdującej się nad akwarium. Idąc dalej, napotkaliśmy leniwe białe niedźwiedzie, wylegujące się na słońcu.
Po “zimnym kontynencie” czas na Zieloną Piramidę z Oceanarium i Lasem Deszczowym. Czekał nas spacer na powierzchni 4000 metrów kwadratowych, na trzech poziomach. Po przekroczeniu progu, weszliśmy do... wielkiej dżungli. Ptaki śpiewały, szumiała woda, spadająca z wodospadu wysokiego na 10 m. A wokół palmy, wiszące mostki na linach, liany. Spacer w tej części bardzo nam się podobał, mogliśmy się poczuć choć trochę jak w Afryce.

Druga część ­ Oceanarium ­ zrobiła na nas duże wrażenie. Podobnie jak w Barcelonie, znajduje się tu przeszklony tunel, w którym można oglądać rekiny, ryby, a także (ku uciesze dzieci) nurków ­ pracowników ZOO. Kolejnym punktem naszej wycieczki było zwiedzanie części ZOO ukazującej florę i faunę Australii, gdzie mieliśmy okazję m.in. wejść do pomieszczenia, w którym ptaki latały nad głowami zwiedzających ­ włosy rozwiewał powiew powietrza spot skrzydeł ­ a tuż obok, leniwiec powoli wspinał się po linach w górę.

Dużą atrakcję (nie tylko najmłodszych uczestników wyjazdu ;)) była przejażdżka na wielbłądzie (koszt ok 1000 forintów).
Niestety budynki Ameryki Południowej były w przebudowie i nie udało nam się do nich wejść. Ale nie narzekaliśmy na atrakcje, gdyż przed nami były kolejne ­ biały tygrys i biały lew (rzadkość!), białe pawie, słoń afrykański, waran z Komodo i indyjski nosorożec.

Spacer w ZOO zajął nam ponad 4 godziny, mimo że zwiedzaliśmy je w dość szybkim tempie i nie zobaczyliśmy wszystkich zakamarków. Obiekt jest świetnie przystosowany do całodniowych wycieczek ­ jest sporo miejsc, gdzie można usiąść i odpocząć, zjeść (na miejscu możliwość zakupienia posiłków). Wart jest swojej ceny.

Termy w Nyíregyházi

Co dalej? Na zmęczone nogi najlepsze są termy Aquarius Élményfürdő :). Znajdują się tuż obok ZOO, więc daleko nie trzeba jechać. Ciepła woda, z dużą zawartością minerałów, baseny o różnej głębokości, jaccuzzi ­ to jest to co lubimy najbardziej.

Termy w Nyiregyhaza - Aquarius Élményfürdő

Dzień zakończyliśmy obiadokolacją w restauracji w Tokaju ­Toldi Fagado.

Smakoszom serów polecamy ser w panierce ­- pyszne. Jedna porcja spokojnie wykarmi 2 osoby (duża porcja frytek, 2 kawałki sera (na zdjęciu: ok. 8 cm długość krótszych boków trójkąta serowego + frytki schowane pod serem), a koszt niewielki -­ 1490 forintów. W tym samym lokalu warto spróbować zupy gulaszowej ­ jest ostra i “węgiersko paprykowa” :).


Lokalizacja: Nyiregyhaza, Węgry

0 komentarze:

Prześlij komentarz